Udało się ugrać całkiem niezły czas na botanicznej potyczce, niedaleko domu. Nie chciało się wstawać, ale żona zarządziła, więc nie było wyjścia. Na tym biegu złożonym z dwóch startów w pierwszym starciu okazałem się być najszybszy. Czyżby rano nie chciało się wstawać tym szybszym? Pewnie tak. Znalazło się kilku wyjadaczy w późniejszym starcie. Cieszy mnie coś więcej niż przekroczenie mety tym razem. Po raz pierwszy na biegu byliśmy we Trójkę. Dziękuje.

Skomentuj