W Policach na patelni 2022

W tym roku, jak i poprzednich kilku, w Policach był skwar. Jako nieodżałowany fan skwaru, jakiś dzień przed startem, postanowiłem wystartować, żeby nie zniweczyć wieloletniej tradycji biegu w Policach, za małą namową żony.

Na zegarze była 8 rano a już mocno grzało. Jeszcze chwila pozostała do startu a temperatura dopiero rosła. Pamiętam jak w zeszłym roku, dwieście metrów od mety holowałem półżywego faceta do mety. Dobrze mieć takiego mnie, pod warunkiem że sam nie potrzebuje holu.

Tym razem się udało ale na krótszym dystansie utknąłem. Kurtyny wodne, doping i bliscy na mecie pomagają ale kiedy biorą górę warunki atmosferyczne nie ma co narzekać. Zawsze miło mi tutaj wracać ze względu na rodzinną atmosferę biegu i niech tak na zawsze pozostanie.

W oczekiwaniu na start

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: