Prawie, bo prawie udało się wyjść na trening więcej niż zaplanowałem. Kolejny raz wybraliśmy się w Karkonosze, tak bezpieczniej. Znamy tutaj każdy zakątek. Pogoda nieco deszczowa więc tylko opcja na wysoki kamień nam odpowiadała. Trzy dni radoch zaliczone. To chyba były nasze ostatnie dni w górach w tym roku. Trochę szkoda, ale z drugiej strony, nowy rok nowi my!
Bonum cursum, bon voyage, szczęśliwej drogi...
Żyje pełną piersią. Niczego nie żałuję. Niczego bym nie zmienił. Nadal nie mam dosyć...
Wciąż kontynuuje tę podróż, bo to jedyna rzecz, dla której coś poświęcam a i tak wracam bogatszym. Bo życie to podróż...
Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Chris Savicki