Po niezwykle trudnej trasie w tym roku odbywał się Chojnik Maraton w ramach Sudeckiego festiwalu ludzi gór i takich tam. Wypadłem z obiegu albo naprawdę trasa zyskała miano sadystycznej nie tylko ze względu na wzniesienia ale i na trudne zbiegi. Jednym słowem – masakra czyli coś czego biegacz teraz szuka, ale chyba jednak nie każdy. Było to świetne przetarcie przed Ultrakotliną na dłuższym dystansie.
Tym razem kije biegowe sprawdziły się doskonale. To te same, które woziłem dosyć długo w aucie, bezczynnie. Stary sprzęt wraca do łask. To może i stare nawyki wrócą? 🙂

Skomentuj