W tym roku sporo się zmieniło w moim życiu i w życiu moich bliskich. Miała miejsce obfitość w wydarzenia sportowe ale i życiowo sporo się pozmieniało. Co tak naprawdę się wydarzyło w 2022 roku?
Zacznijmy sportowo. Po świątecznym podsumowaniu okazało się, iż kilometrów było w sam raz. Jak na tak zapracowany czas. W liczbie 1800 km dobiłem do 30 grudnia bieżącego roku. Nie imponowało by mi to gdybym nie poświęcił się pracy wyjątkowo do połowy roku. A od połowy? To już inna, niesportowa sprawa.
Podejrzewam, że gdybym nie zakupił nowego roweru crossowego to kilometraż na jednośladzie byłby również niski, a tak – 1000 km rozjazdów wpadło. Może nie jest to kolejna imponująca liczba, ale dla mnie super. W przyszłym roku może uda się przejechać więcej.
Co do innych aktywności to wrócił trening plyo i siłowy w liczbie 52. Zrządzenie? Nie sądzę. Jeden na tydzień średnio, chociaż tak naprawdę to sezon zimowy zwyczajowo przepracowany w sali.
Wystartowałem ponad piętnaście razy, nie licząc tych małych startów. Zaliczyłem dwa maratony. Jeden typowo czasowy w biegu 24h a drugi górski w Karkonoszach a także jeden rajd na orientacje osiągając ponad 50km. W podsumowaniu wygląda to nieźle, natomiast zawsze niedosyt pozostaje.
Zwiedziałem z rodziną Berlin, Pragę, Indianę i Kentucky, Polskie Sudety dwukrotnie, Wrocław, Trójmiasto i Chicago. Nieźle jak na jeden rok, a chciało się wepchnąć więcej. W nowym roku zdecydowanie obieramy cieplejsze klimaty – zarządzenie żony.
Podsumowując – to był dobry , sportowy rok. Dodatkowo nasz największy sukces, lipcowy. Wszystkiego dobrego i spełnienia marzeń, tych sportowych jak i osobistych. Udanego 2023!

Skomentuj